W poprzednim wpisie proponowałam Wam naukę w lesie podczas weekendowego grzybobrania. Ciekawa jestem, jak się Wam podobał pomysł na taki leśny angielski. Moje dzieciaki jak co roku jechały bardzo chętnie, zbierały grzyby z równym entuzjazmem, jednak wszechobecne pająki i wiszące między drzewami pajęczyny dawały w kość… Żeby trochę rozładować grobową pajęczą atmosferę, podzieliłam się z dziećmi wymyślonym na poczekaniu żartem, który zaowocował tym, że cała trójka do końca życia będzie pamiętała, jak po angielsku nazywa się pajęczyna… Jesteście ciekawi?
– Jak po angielsku jest pająk?
– Spider.
– Czym zahaczamy o pajęczynę idąc przez las?
– Głową.
– Wniosek: Pająk stuka nas w głowę (w łeb) –> Spiderweb
Żart im mniej elokwentny, tym bardziej podoba się dzieciom (żeby mama użyła słowa ŁEB?!) a co za tym idzie – powtarzali go sobie kilkakrotnie, śmiejąc się za każdym razem kiedy głową zahaczali o pajęczynę i wykrzykując SPIDERWEB. Cel uświęca środki, a co w głowach zostało, to nasze 😀