Jedziemy nad morze!

Zbliżają się wakacje, letnie przygody czas zacząć! Jako szczecińska rodzina nie wyobrażamy sobie wakacji bez morza. Wyjazdy nad Bałtyk odbywamy kilka razy w sezonie – czasem są to wypady jednodniowe (jak ten z wpisu o pociągach), innym razem dłuższe, z paroma noclegami. Ale morze musi być i kropka!

Z pewnością wielu rodziców boryka się z tą samą dysproporcją – zimą łatwiej jest nam usiąść z dzieckiem do wszelkiego rodzaju zabaw edukacyjnych, latem takich aktywności jest zdecydowanie mniej. To oczywiste – piękna pogoda za oknem, większe możliwości wyjazdowe a także radość z beztroskiego przebywania na świeżym powietrzu sprawiają, że edukacja schodzi na dalszy plan. I bardzo dobrze! Od tego są przecież wakacje, żeby się relaksować! Ale…

No właśnie – ale… Nie byłabym sobą gdybym przy okazji tego relaksu nie sprzedała dzieciakom odrobiny wiedzy. Czy da się to zrobić w mało inwazyjny sposób, tak, aby dzieci nie zauważały, że właśnie odbywają lekcję angielskiego? Wszystko można! W najbliższych dniach zachęcam do cyklu wpisów z propozycjami prostych, błyskawicznych aktywności wakacyjnych, które mogą być zarówno wprowadzeniem jak i utrwaleniem dla Twojego dziecka.

Na start, zanim jeszcze wyruszymy w podróż, wspólnie wykonujemy jedną piekielnie ważną czynność – PAKUJEMY SIĘ. Z rozmów ze znajomymi mamami dowiedziałam się ostatnio, że ich dzieci nie pakują się same. Były pozytywnie zaskoczone kiedy powiedziałam im, że nasze dzieciaki na wyjazdy pakują się same – oczywiście w sposób kontrolowany. Zaskoczenie było tym większe gdy dodałam, że listę rzeczy do spakowania mają napisaną (lub najmłodszy – odczytaną) po angielsku. Co nam to daje?

Po pierwsze, dziecko uczy się samodzielności, nabywa bardzo ważne umiejętności planowania, decydowania, przewidywania.

Po drugie, dziecko nie będzie zdziwione gdy na miejscu okaże się, że mama nie spakowała ulubionych spodenek – przecież samo szykowało swoje rzeczy.

Po trzecie, uczestniczą w obowiązkach domowych i dokładają swoją cegiełkę do rodzinnych przygotowań.

To tyle jeśli chodzi o ogólny rozwój dziecka. W kwestii angielskiego, utrwalamy słownictwo. Po kilku samodzielnych akcjach pakowania słowo „skarpetki” już nigdy nie będzie stanowiło problemu 😉 Młodsze dzieci pakują się słysząc słowa z listy odczytywane przez rodzica, starsze mogą próbować czytać same, ćwicząc tym samym angielską pisownię.

Poniżej gratis – dwujęzyczna lista z wyrazami, które ćwiczę ze swoimi dziećmi podczas pakowania. W zależności od czasu trwania wyjazdu dopisuję tam jedynie stosowne ilości i wykreślam pozycje, które akurat na ten wyjazd się nie przydadzą. Lista stopniowo się rozrasta, żeby nie wałkować w kółko tych samych wyrazów. Jak już ubrania nie stanowią problemu, maluchy pomagają szykować np. kosmetyki.

Druga aktywność to płyta z piosenkami odpalana w samochodzie. Ten patent wprowadziłam po tym jak maluchy w okolicach 11 listopada z pamięci śpiewały całą playlistę pieśni patriotycznych właśnie dzięki temu, że puszczaliśmy ją w samochodzie. Skoro i tak nie ma nic lepszego do roboty, słuchają piosenek, one zaś same w dość szybkim czasie zostają w głowach. Propozycje piosenek znajdziesz tutaj i tutaj.

Udanego pakowania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *